Opublikowano

48. Twist

99 najfajniejszych rzeczy

Krzywe nogi Elvisa Costello

48. Twist

Te filuternie wygięte, nie do końca zresztą proste nogi, które widzicie powyżej, należą do niejakiego Elvisa Costello. Samo zdjęcie zdobi natomiast tył okładki jego debiutanckiego albumu My Aim Is True z odległego 1977 roku. Przez długi czas to zdjęcie, do pary z równie figlarną pozą na froncie płyty, było dla mnie definicją rock & rolla. Rock & rolla, którego nigdy nie rozumiałem wąsko, nie osadzałem w czasie i przez to nie miałem wrażenia jakoby jakkolwiek się do dziś zestarzał. Może dlatego, że uważałem (i wciąż uważam, hej), że gitara była atrybutem rock & rolla głównie na plakatach. W praktyce była natomiast narzędziem, które rock & rollowi pozwoliło zaistnieć i zawładnąć umysłami nastolatków. Instrumentem, który w owym czasie okazał się wystarczająco potężny, by stanąć w opozycji do skostniałej kultury poprzednich pokoleń. Rozumienie gitary i rock & rolla dosłownie było oczywiście uzasadnione. Pół wieku temu. Podobnie jest z zaprzyjaźnionym podejściem twistu, czyli w ogólnym rozumieniu albo tańca towarzyskiego, albo rodzaju zakręcanego słoika (to drugie użycie jest już chyba nieco przestarzałe, bardziej adekwatne byłoby najpewniej zamknięcie butelki odkręcanym kapslem). Możemy mówić też rzecz jasna o twiście fabularnym (ave, Alfred Hitchcock). Twisty te nie mają jednak zbyt wiele wspólnego ani z domniemaną fajnością naszego twista, ani z układem nóg Elvisa Costello ze zdjęcia powyżej. Równie dobrze mógłbym ten wpis zatytułować trap i miałoby to tyle samo sensu (niewiele), z tym, że byłoby nawet trudniejsze do wytłumaczenia. Bez Elvisa Costella musiałbym niechybnie posłużyć się Travisem Scottem, którego (i zresztą nie jego jednego) cechuje nadzwyczaj często równie elastyczna postawa (zdjęcie poniżej). Costello cytuje Bo Diddleya i przekazuje pałeczkę kulturze indie lat 90. Tę zaś w procesie, który można by pewnie podciągnąć pod modne ostatnio pojęcie cultural appropriation, włączyli w ramy nowej fali hip hopu raperzy najmłodszej generacji. Nie chodzi tu jednak ani o kontrkulturę (mówimy przecież o zjawisku masowym), ani o modę i chęć poczucia się fajnym, ani tym bardziej o bunt przeciw panującemu porządkowi wyrażony w trywialnej postaci. Twist może towarzyszyć rozmaitym motywacjom i wyrażać się w różny sposób. Najogólniej rzecz biorąc, to postawa, którą przyjmując, może nawet nie do końca świadomie, ale bez wątpienia z pewną premedytacją, nie stoi się w szeregu na baczność. I tutaj naturalnie wracamy do naszego twistu sensu stricto, który jako taniec czy towarzysząca mu muzyka, zwłaszcza w nieco mniej dosłownych formach (vide choćby „The Denial Twist” The White Stripes), także robi robotę, jeśli tylko odmieniamy fajność przez retro. Ale nawet wówczas musicie przyznać sami, że esencją tego twista jest także swoista wada postawy.

99 najfajniejszych rzeczy

Taki oto Travis Scott

Dodaj komentarz