rzutem na taśmę kończę ubiegłoroczny sezon filmowy przed ceremonią nagród akademii — sporo było w nim pozytywnych doświadczeń kinowych, szczerych emocji, urzekających interpretacji, zachwycających detali; zdarzały się i rozczarowania, ale jak zwykle skupiam się na tym, co dobre i prezentuję własną listę filmowych polecajek
15. luce
reż. julius onah
nieco zdystansowany, z pozoru sztampowy, ale wyjątkowo gęsty fabularnie dramat; przede wszystkim angażujący moralnie i intelektualnie; efekt podbija ben salisbury’ego i geoffa barrowa z portishead
14. knives out
reż. rian johnson
bałem się, że rian johnson poleci tu guyem ritchie’m, ale na szczęście udźwignął ciężar gatunkowy whodunit, tworząc najlepszy film tego typu ostatnich 20 lat — barwny na wzór klasycznego „clue”, zabawny w całkiem błyskotliwy sposób i wciągający w niesztampową intrygę licznymi twistami fabularnymi
13. il traditore
reż. marco bellocchio
udany dramat sądowy o bezprecedensowym procesie cosy nostry na przełomie lat 80./90.; zrobiony z rozmachem, ale bez efekciarstwa; czuć oddech mafii na plecach
12. les misérables
reż. ladj ly
świeże spojrzenie na uniwersalną historię przemocy pokazaną z dokumentalistycznym zacięciem na paryskich przedmieściach przez analogię do victora hugo; mocny polifoniczny głos w dyskusji o wielokulturowości
11. a beautiful day in the neighborhood
reż. marielle heller
choć vogel został tu trochę uproszczony psychologicznie, hanks portretuje pana rodgersa doskonale; no i przede wszystkim to taki czarujący i ciepły film, jakich chronicznie brakuje w na wskroś cynicznym świecie; wraz z dokumentalnym won’t you be my neighbor to wspaniałe podsumowanie dziedzictwa pana rodgersa
10. matthias et maxime
reż. xavier dolan
slice of life, którego osią jest niefortunne zauroczenie skutkujące napięciem w życiu grupy przyjaciół; dolan opowiada o rzeczach ważnych, ważniejszych i zupełnie nieistotnych; zdecydowany powrót reżysera do znakomitej formy; jak zwykle robotę robią klimatyczne zdjęcia i fenomenalny soundtrack
9. midsommar
reż. ari aster
dziwaczny, poetycki, chory, tajemniczy, abstrakcyjny, zabawny, przerażający, amerykański i europejski; the wicker man doczekał się godnego następcy; kolejny nieszablonowy film arego astera
8. the report
reż. scott z. burns
koniec końców mimo wszystko „lubimy” amerykę właśnie za to, że takimi raportami i filmami próbuje rozliczać się sama ze sobą; na pograniczu dramatu śledczego i politycznego; choć kładzie nacisk na słowo, do samego końca trzyma w napięciu; kolejna znakomita rola adama drivera
7. marriage story
reż. noah baumbach
gęsty i emocjonalny, oparty na niezłym scenariuszu i świetnej aktorskiej synergii drivera i johansson z doskonałymi kreacjami drugoplanowymi; kompetentne współczesne przedłużenie kramer vs. kramer, ale mniej intymne, niż miałem nadzieję, po wcześniejszych filmach baumbacha
6. bacurau
reż. juliano dornelles, kleber mendonça filho
przywołuje duchy brazylijskiej tropicalii, przechodząc od naturalistycznej codzienności odludnego miasteczka do krwawej batalii lokalsów z najeźdźcami w tradycji kwaśnego westernu; wielowymiarowe, kolorowe, szalone kino!
5. little women
reż. greta gerwig
pełna uroku i wigoru, choć pokaźnie przyprawiona nostalgią, świeża adaptacja najbardziej klasycznej spośród amerykańskich powieści; gerwig czuje alcott bardziej niż ktokolwiek we współczesnym hollywood — mimochodem wpisuje w tę doskonale znaną historię swoją własną; no i saoirse ronan to najlepsza możliwa jo!
4. toy story 4
reż. josh cooley
prawie zapomniałem, jak kocham toy story, ale ten seans na szczęście odświeżył mi pamięć! śmiałem się i płakałem jak dziecko — cieszę się, że seria dorasta ze mną!
3. boże ciało
reż. jan komasa
najlepszy polski film przynajmniej od czasu „idy”; moralnie i emocjonalnie złożony, grający symbolami, ale nienachalnie, szukający faktycznego sacrum w świecie profanum
2. dolor y gloria
reż. pedro almodóvar
introspektywny, osobisty, wzruszający, wielowątkowy, poszukujący (i odnajdujący niby przypadkiem) powiązania między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością na wzór końca długiego dnia; najlepszy almodovar od volver, a może i w ogóle
1. parasite
reż. bong joon-ho
prawdziwe pankinowe doświadczenie, z którym ostatecznie nie był w stanie rywalizować żaden inny obraz; pędzący emocjonalny rollercoaster; uniwersalna historia z nieprzewidywalną fabułą i niejednoznacznymi postaciami; współcześni nędznicy; cała przewrotna natura współczesnego kina koreańskiego w jednym filmie