niechlujnie wykadrowany polaroidowy autoportret andy’ego warhola z czaszką
bezbarwną kredą nakreśliłem niechlujnie własny portret
niezgrabny owal twarzy
dwie drobne kropki w miejsce oczu
pętelka za nos
i lekko wypukła krzywa zaklęta w półuśmiech
demonstrujący moje zadowolenie z życia
ale nie ostentacyjnie
przypiąłem posłusznie portret
do bezmiernej ściany pełnej setek, tysięcy posłusznie przypiętych podobizn i wizerunków
nieznajome twarze tak podobne mojej tańczyły mi przed oczyma
na tyle, ile dwie drobne kropki pozwalały objąć wzrokiem
pobladłbym z przejęcia, lecz że kartka była biała, a kreda bezbarwna
sam bym tego nie potrafił dostrzec