Opublikowano

2015: piosenki

25 najlepszych piosenek 2015 roku.

25. Susanne Sundfør, „Kamikaze”
24. Janet Jackson, „No Sleeep”
23. The Tallest Man on Earth, „Sagres”
22. Wolf Alice, „Fluffy”
21. Grimes, „REALiTi (Demo)”

20. Thundercat, „Them Changes”
19. Charli XCX feat. Rita Ora, „Doing It (A. G. Cook Remix)”
18. The Weeknd, „Can’t Feel My Face”
17. Kacey Musgraves, „Late to the Party”
16. Kendrick Lamar , „The Blacker the Berry”

15. Neon Indian, „Slumlord”
14. Danny L Harle, „Awake for Hours”
13. Oneohtrix Point Never, „I Bite Through It”
12. Tory Lanez, „Say It”
11. Viet Cong, „Continental Shelf”

10. Jeremih, „Oui”

tak się robi ponadczasowe r&b z wyczuciem w 2015 roku — jeremih na bicie łączącym new jack swingową prostotę, 2-stepowe przejście i trapowy vibe z nadzwyczajną zręcznością i wrodzoną elokwencją sprzedaje słuchaczom cztery różne refreny zebrane pod parasolem gry słownej z tytułu — „there’s no oui without u and i”

9. ゲスの極み乙女。, 「私以外私じゃないの」

nie doszedłem jeszcze do tego jak, ale w jakiś sposób gesu no kiwami otome. potrafi niezręczny dla europejczyków intensywnie gitarowy j-popowy splot gatunkowo-melodyczny przekuć na naprawdę kunsztowne i nieprzytłaczające piosenki; mathrockowy background, zabawy progresywnym jazzem i liczne zawirowania rytmiczno-melodyczne w jakiś magiczny sposób da się zamknąć w przebojowy numer

8. Grimes feat. Janelle Monáe, „Venus Fly”

grimes korzysta z tych samych instrumentów co rihanna czy katy perry, ale ma dystans, fantazję i niewiele do stracenia — może więc dowolnie aranżować swoje numery, dysonantycznie oniryczne wokale zestawiać z rasowymi hookami, a wszystko to zalać electro, co wraz z janelle monáe wprowadza w czyn jednym z najmocniejszych punktów krążka, „venus fly”, uprawiając przy tym srogi k-pop

7. Ciara, „I Bet”

„i bet” to być może najdojrzalszy, najbardziej elokwentny i osobisty moment dyskografii ciary, ukryty w prostej, niemal akustycznej formie R&B-popowej ballady, na tyle jednak plastycznej, że da się ją z powodzeniem przekuć na rasowego dancefloor killera, co stało się ciałem w remiksie z towarzyszeniem t.i.’a.

6. Skepta, „Shutdown”

ring ring pussy it’s shutdown! grime nie tylko nie umarł, ale w 2015 roku miał się znakomicie, także dzięki „shutdown” skepty, któremu po kilkunastu latach prób wreszcie udało się znaleźć przepis na banger doskonały; „a bunch of young men all dressed in black dancing extremely aggressively on stage… it made me feel so intimidated and it’s just not what i expect to see on prime time television”

5. Rodrigo Campos, „Velho Amarelo”

po kunsztownej, choć zdecydowanej bardziej oszczędnej odsłonie „velho amarelo” w wykonaniu juçary marçal, utwór wraca do kompozytora, który funduje mu bogatą orkiestrową oprawę nawiązującą do najlepszych momentów klasycznego mpb i dziedzictwa antonia carlosa jobima — campos wykazał się niezwykłym wyczuciem, zestawiając idylliczne tło i stanowiące kulminację kompozycji słowa: „quero morrer num dia breve / quero morrer num dia azul / quero morrer na américa do sul” („chcę umrzeć krótkiego dnia / chcę umrzeć niebieskiego dnia / chcę umrzeć w ameryce południowej”)

4. Louis-Jean Cormier, „Complot d’enfants”

cormier napisał utwór, który w warstwie muzycznej i tekstowej oddaje istotę określenia coming of age; podkradzione z americany i heartland rocka harmonie i motoryczny bit stanowią w sensie filmowym doskonały soundtrack do przemian w życiu młodego człowieka, które choć często odkładane w czasie, na dłuższą metę okazują się nie do uniknięcia; dojrzały i wyważony numer

3. Fetty Wap, „Trap Queen”

najlepsze przejście+refren 2015 roku — fetty wap udoskonalił i opanował do perfekcji to, co od lat próbowali nam sprzedać kanye i lil wayne, a co przychodziło im z takim mozołem, a mianowicie synteza rapu i śpiewu; ale siłą „trap queen” nie jest jedynie jego plastyczny wokal, ale przede wszystkim zaraźliwa przebojowość całego numeru

2. Chris Stapleton, „Tennessee Whiskey”

we współczesnym country rzadko kiedy trafia się połączenie tak fortunne — oto mamy do czynienia ze zręcznym songwriterem i znakomitym tekściarzem, który działa w ramach konwencji, ale jednak udaje mu się nie powtarzać tych samych banałów, co połowa sceny; w dodatku jest pierwszorzędnym instrumentalistą (i orędownikiem organicznego brzmienia) i nawet lepszym piosenkarzem, a cały ten kunszt jak na dłoni słychać w przełomowym „tennessee whiskey” — prostej piosence, która kreatywnie rozwija i adaptuje klasyczny dla gatunku motyw

1. Drake, „Hotline Bling”

drake’owi w charakterystyczny dla niego sposób udało się bezbłędnie zamknąć w jednym nagraniu trendy konstytuujące w ostatnim czasie brzmienie i treść czarnej muzyki — zarówno te mniej, jak i bardziej oczywiste na czele z post-minimalistycznym podejściem do hiphopowej tkanki; sukcesu tej miary jednak z pewnością by nie było, gdyby nie to, że muzyk wykazał się otwartym umysłem i co równie ważne dystansem do swojego otoczenia i siebie samego; sampel automatu perkusyjnego wystukującego pseudolatynoski rytm okazał się strzałem w dziesiątkę

Jedno przemyślenie nt. „2015: piosenki

  1. […] OK, może to nieprawda, ale to jest ten teledysk. Drake wykręcił za jednym zamachem nie tylko utwór roku, ale i teledysk dekady — i jedno, i drugie osiągając dzięki realizacji znakomitych […]

Dodaj komentarz