Opublikowano

Otogizōshi. Księga japońskich opowieści

Otogizōshi. Księga japońskich opowieści

Dazai Osamu, „Otogizōshi. Księga japońskich opowieści”, wyd. Dialog, 2019


Nie miałem świadomości istnienia tych opowiadań i tego wydania do momentu, gdy przypadkiem nie trafiłem na nie w księgarni. Nie mogłem tego przegapić — oto Dazai Osamu, enfant terrible japońskiej literatury pierwszej połowy XX wieku, parafrazuje cztery klasyczne baśnie japońskie. Miałem wcześniej styczność ze zbiorem wydawnictwa Kirin, wydanym ładnie, ale napisanym bardzo infantylnie. Reinterpretacje Dazai miały być odtrutką na tamto rozczarowujące doświadczenie. I myślę, że w jakimś sensie były. Dazai jako artysta kompetentnie i twórczo przydał charakteru i niuansów wszędzie tam, gdzie prostym ludowym historiom musiało ich brakować. Tradycyjną szkicowość baśni Dazai dopełnił jednak nie tylko detalami fabuły, ale także próbami interpretacyjnymi, które w trzech ostatnich opowiadaniach coraz śmielej zastępowały obszerniejsze fragmenty oryginalnych historii. To sprawiło, że „Otogizōshi” przybrało raczej formę szkicowych zapisków pisarza, aniżeli zbioru japońskich opowieści. Kontekst II wojny światowej, który skłonił Dazai do zajęcia się baśniami, musiał być wówczas dla niego przytłaczający. Nie da się go zignorować. Z mojej perspektywy, współczesnego czytelnika, ostatecznie forma książki wydała mi się niezwykle chaotyczna. Fabuła historii przerywana co rusz przez wtrącenia z offu pozbawiła je ich oryginalnej magii na rzecz współczesnego dydaktyzmu. Z całym szacunkiem dla Dazai i jego zamierzeń względem tych historii, stoję na stanowisku, że racjonalizacja baśni powinna zostać pozostawiona czytelnikowi. Zmieszanie kunsztownie sparafrazowanych tradycyjnych opowieści z ich interpretacjami pozostawiło we mnie sprzeczne odczucia. To, co udało się Dazaiowi odtruć, zatruł on sam w zgoła inny sposób.

Otogizōshi. Księga japońskich opowieści