niezatytułowany rothko
na wzór twój i podobieństwo
nakreśliłem bezbarwną kredą własny portret
z przyzwyczajenia
sięgnąłem po zwisający luźno koniec
związałem go z drugim w kształtną pętelkę
niezmordowany w doraźności
w ułudzie spełnienia wyłupywałem kolejne paradoksy
oczy z łupin i łupiny w oczach
zaprosiłem siebie samego do tańca
prowadziłem
i mnie prowadzono
nim poplątane kroki złożyły się do modlitwy
o sposobność rozwiązania